To nie mogło dziać się naprawdę. Nikt jeszcze nie widział robaka, który, nie dość że popiskuje, to jeszcze próbuje porozumieć się z innymi istotami za pomocą alfabetu Morse’a.
- Powiedz to jeszcze raz - rozkazał drżącym głosem, wciąż leżąc pod drzewem.
- N-i-e j-e-d-z m-n-i-e, j-e-s-t-e-m t-r-u-j-ą-c-y - powtórzył posłusznie robak. - J-e-ś-l-i m-n-i-e z-j-e-s-z, z-a-c-h-o-r-u-j-e-s-z i u-m-r-z-e-s-z.
Pako zamknął na chwilę oczy. Może to halucynacje, które zaraz miną. Nie były to jednak omamy. Gdy podniósł powieki, seledynowe zwierzątko wciąż tkwiło w jego drżącej łapie.
- Kim ty jesteś? - zapytał. Po jego głowie krążyły najdziwniejsze myśli. Rozważał nawet ewentualność, że ma do czynienia z jakimś czarodziejskim stworzeniem zamienionym w robaka. Słyszał przecież o takich przypadkach od matki.
- J-e-s-t-e-m G-r-a-ż-y-n-k-a, p-a-z-u-r-n-i-c-a. A t-y, j-a-k s-i-ę n-a-z-y-w-a-s-z?
- Pako - odpowiedział odruchowo.
- N-i-e ś-c-i-s-k-a-j m-n-i-e t-a-k, P-a-k-o, b-o m-n-i-e u-d-u-s-i-s-z.
Trzeba przyznać, że miał twardy orzech do zgryzienia. Już bardziej wiedziałby, co począć, gdyby spotkał kosmitę. Czymże jest zresztą kosmita w porównaniu z robakiem gadającym morsem? Z jednej strony nie miał w zwyczaju zjadać istot, które znał po imieniu, z drugiej - nie wyobrażał sobie, że mógłby ot tak wypuścić z łap dorodnego robaka i odejść w swoją stronę. Wpatrywał się w pazurnicę, ona też, kręcąc łebkiem, patrzyła na niego, a dylemat wciąż pozostawał nierozwiązany.
To fragment. Reszta i jeszcze więcej - w środę 11-go maja! Zapraszamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz