piątek, 6 maja 2011

Fragment "Snów o pakaranach"

To nie mogło dziać się naprawdę. Nikt jeszcze nie widział robaka, który, nie dość że popiskuje, to jeszcze próbuje porozumieć się z innymi istotami za pomocą alfabetu Morse’a.
- Powiedz to jeszcze raz - rozkazał drżącym głosem, wciąż leżąc pod drzewem.
- N-i-e j-e-d-z  m-n-i-e,  j-e-s-t-e-m  t-r-u-j-ą-c-y - powtórzył posłusznie robak. - J-e-ś-l-i  m-n-i-e  z-j-e-s-z,  z-a-c-h-o-r-u-j-e-s-z  i  u-m-r-z-e-s-z.
Pako zamknął na chwilę oczy. Może to halucynacje, które zaraz miną. Nie były to jednak omamy. Gdy podniósł powieki, seledynowe zwierzątko wciąż tkwiło w jego drżącej łapie.
- Kim ty jesteś? - zapytał. Po jego głowie krążyły najdziwniejsze myśli. Rozważał nawet ewentualność, że ma do czynienia z jakimś czarodziejskim stworzeniem zamienionym w robaka. Słyszał przecież o takich przypadkach od matki.
- J-e-s-t-e-m  G-r-a-ż-y-n-k-a,  p-a-z-u-r-n-i-c-a. A  t-y,  j-a-k  s-i-ę  n-a-z-y-w-a-s-z?
- Pako - odpowiedział odruchowo.
- N-i-e  ś-c-i-s-k-a-j  m-n-i-e  t-a-k,  P-a-k-o,  b-o  m-n-i-e  u-d-u-s-i-s-z.
Trzeba przyznać, że miał twardy orzech do zgryzienia. Już bardziej wiedziałby, co począć, gdyby spotkał kosmitę. Czymże jest zresztą kosmita w porównaniu z robakiem gadającym morsem? Z jednej strony nie miał w zwyczaju zjadać istot, które znał po imieniu, z drugiej - nie wyobrażał sobie, że mógłby ot tak wypuścić z łap dorodnego robaka i odejść w swoją stronę. Wpatrywał się w pazurnicę, ona też, kręcąc łebkiem, patrzyła na niego, a dylemat wciąż pozostawał nierozwiązany.

To fragment. Reszta i jeszcze więcej - w środę 11-go maja! Zapraszamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz